Ekologiczny, czyli jaki?
Ograniczenie tzw. greenwashingu wymusi na przedsiębiorcach zmiany w komunikacji z konsumentami.
Wzrost świadomości ekologicznej wśród konsumentów powoduje, że podmioty m.in. z branży beauty, odzieżowej czy spożywczej coraz zuchwalej sięgają po argumenty związane z ochroną środowiska, aby przyciągnąć do siebie klientów. Niejednokrotnie jednak dobrze sprzedające się hasła typu: „przyjazne dla środowiska”, „ekologiczne”, „zrównoważone” czy „neutralne dla klimatu”, nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistości. Przejrzyste zasady co do praktyk definiowanych jako marketing pseudoekologiczny (tzw. greenwashing) wprowadza nowa unijna dyrektywa 2024/825, która w styczniu br. została przyjęta przez Parlament Europejski.
Klient myśli, że wspiera środowisko
Zarówno w polskim, jak i unijnym ustawodawstwie próżno szukać definicji „greenwashingu”. Ogólnie rzecz ujmując, jest to zjawisko polegające na wywołaniu odczucia, że dany, wprowadzony na rynek produkt jest wytwarzany w sposób ekologiczny, zgodny z naturą, czy też mniej szkodzi środowisku. W konsekwencji, opierając się na informacjach przekazywanych przez producenta i nabywając taki produkt, klient może odczuwać mylne przekonanie, że jego wybór wywiera korzystny wpływ na środowisko. Zamiennie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta