Wojenki szkodzą wszystkim
Rząd ma prawo do wysyłania ambasadorów według własnego uznania. Pytanie jednak, czy sposób, w jaki to robi, rzeczywiście buduje zaufanie do państwa polskiego i jego powagę.
Deklaracja Radosława Sikorskiego, że do Waszyngtonu poleci – bez zgody prezydenta – Bogdan Klich, to sygnał, że wojna o ambasadorów rozkręca się w najlepsze. Obecnego ambasadora w USA Marka Magierowskiego, podobnie jak kilku innych, MSZ wezwał do powrotu do końca tego miesiąca. Już wcześniej wezwano Tomasza Szatkowskiego, którego do reprezentowania Polski w NATO wysłał PiS.
Oczywiście nowa koalicja ma pełne prawo wziąć odpowiedzialność za politykę zagraniczną i prezydent nie powinien tego blokować. Wszak wyłoniona w wyborach 15 października większość złożyła również deklaracje dotyczące zmiany polityki zagranicznej, rząd musi więc mieć możliwość korekty tej polityki poprzez zmiany kadrowe. Konstytucja wymaga tu współdziałania z prezydentem. A jeśli on nie będzie chciał współpracować, rząd może korzystać ze środków awaryjnych – takich jak odwołanie ambasadora i powołanie chargé d’affaires, który pod...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta