Donald Trump idzie na całość
Wie, że przegrał, i pogrąża się w rozpaczy? A może wierzy, że tylko mobilizacja twardego elektoratu zaprowadzi go do Białego Domu? W finale kampanii wyborczej kandydat republikanów bardzo zaostrzył język swoich wystąpień.
– Tu chroni mnie szyba. Ale gdyby jej nie było, to ktoś mógłby mnie od tej strony zastrzelić. Tyle że wtedy kula musiałaby najpierw przelecieć przez dziennikarzy, którzy tu stoją. To fake news. Wcale by mnie to nie martwiło. Wcale! – na wiecu w Pensylwanii, jednym z ostatnich przed dniem głosowania, Trump zasugerował, że wcale nie zmartwiłaby go śmierć któregoś z wysłanników mediów relacjonujących jego kampanię.
Wcześniej miliarder przyznał, że żałuje, iż po wyborach w 2020 roku nie został w Białym Domu. Sugerował, że wówczas nie doszłoby do kryzysu migracyjnego. Ale w ten sposób potwierdził, że uważa, iż przed czterema laty wcale nie przegrał. I że nie zamierza uznać ewentualnej porażki po 5 listopada. W zeszłym tygodniu snuł z kolei scenariusz, w którym wiceprzewodnicząca Izby Reprezentantów, republikanka Liz Cheney, która przeszła na stronę Kamali...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta