Ani symbol, ani wzorzec
Ani symbol, ani wzorzec
STEFAN BRATKOWSKI
Nie napisałem nigdy w życiu jednego bodaj dobrego słowa o Świętochowskim. I nie przypadkiem. Jestem, jeśli już, wyznawcą pozytywizmu wielkopolskiego, praktycznego, nie tylko w słowach. Tzw. pozytywizm warszawski, którego Świętochowski był prorokiem, niewiele miał w praktyce z pozytywizmem wspólnego, dużo z tym, co zwykliśmy nazywać "warszawskim gadaniem". Ci warszawscy pozytywiści, z Prusem włącznie, byli to raczej romantycy zawiedzeni i rozczarowani klęską powstańczego romantyzmu. Rządził nimi duch buntu i przekory, a nie działań praktycznych.
HHH
Dowody? Nie umieli nawiązać żadnego kontaktu z fachowcami, z żadnymi środowiskami, od których należałoby oczekiwać praktycznych działań pozytywnych i które je podejmowały. Ani z młodymi inżynierami polskimi, budującymi koleje i starającymi się spolonizować rodzący się dzięki obcym kapitałom wielki przemysł, ani z tymi ludźmi w kręgu ziemiaństwa, którzy reprezentowali zdrowy rozsądek i zmysł gospodarności. To zaś, co wypisywali Świętochowski i Prus o Wielkopolsce, dowodzi, że nie mieli pojęcia o tym, co się tam robi. Dylemat Polaków zaboru pruskiego, jak go przedstawiali swoim czytelnikom w Królestwie -- czy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta