Brać by wstać
Brać by wstać
JACEK KRZEMIŃSKI
ZDJĘCIA RAFAŁ KLIMKIEWICZ
Jedni uważają, że pomoc ze strony państwa im się należy. Nie robią nic, żeby się usamodzielnić, wyrwać z biedy. Innych branie zasiłku upokarza. Stają na głowie, żeby już nie wyciągać ręki i znów żyć na własny rachunek. Ci drudzy, wśród osób korzystających z pomocy społecznej, należą do rzadkości.
Życie Agnieszki Leśniewskiej można podzielić na kilka części. Pierwsza, to utracony raj. Mieszkała z matką, wychowywała dziecko, pracowała. Najpierw w recepcji hotelowej, potem w szkole jako nauczycielka. W drugiej części życia było gorzej. Wyszła za mąż za kierowcę, ale bezrobotnego. Zamieszkali w wynajętym mieszkaniu. Po miesiącu okazało się, że nie są w stanie się utrzymać. Leśniewska zaczęła szukać pracy. W Barlinku, gdzie wtedy mieszkali, jest pełno szwalni. Niedługo potem zakład ogłosił upadłość. Chciała otworzyć mały sklepik, ale zabrakło jej pieniędzy na kupienie towaru. Wyjechała z mężem i dzieckiem za chlebem do Łodzi. Tak zaczął się trzeci etap - poniewierka. Mąż znalazł pracę, wynajęli mały pokoik. Bez kanalizacji, ogrzewania, wody. Leśniewska zaszła w ciążę. Dostali list od znajomych ze Śląska: "Przyjedźcie do Zabrza. Tutaj jest łatwiej o mieszkanie i pracę".
Przyjechali. Kolega udostępnił im zrujnowane mieszkanie. Jak na ironię, akurat wtedy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta