Prawo człowieka do olimpiady
Prawo człowieka do olimpiady
Długi marsz Chinki Wang Liping po złoto na 20 kilometrów
FOT. (C) REUTERS
PIOTR GILLERT z Pekinu
Choć Chińczycy pasjonowali się wydarzeniami w Sydney, dla wielu ta olimpiada kojarzyła się źle, jeszcze zanim się zaczęła. Każde chińskie dziecko wie, że te igrzyska miały odbyć się w Pekinie. Teraz na ustach wszystkich jest "Pekin 2008".
Yang Na, 24-letnia nauczycielka z Pekinu, wspomina, jak przed siedmioma laty do późna w nocy oglądała wraz z całą rodziną transmisję z obrad MKOl w Monte Carlo, na których zapadła ta fatalna decyzja. - To była transmisja na żywo, najpierw było słychać angielski, a dopiero potem chińskie tłumaczenie - opowiada. - Gdy w werdykcie padło słowo "Sydney", radośnie skoczyliśmy do góry, bo myśleliśmy, że mówią coś w rodzaju "China" albo "Sina". Ale gdy chwilę potem dotarło do nas tłumaczenie, byliśmy zdruzgotani. Nigdy nie zapomnę tego rozczarowania.
Pekin przegrał wówczas z Sydney dwoma głosami. Cała uruchomiona wcześniej gigantyczna kampania poszła na marne. Przyczyny były różne, m.in. gorsze niż w Sydney warunki gospodarcze i finansowe. Złośliwi twierdzą też, że sportowcy pochorowaliby się od brudnego pekińskiego powietrza.
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta