Na antypodach kabotyństwa
Zdzisław Najder, przyjaciel Jana Olszewskiego i były szef jego doradców
Na antypodach kabotyństwa
- Jan Olszewski - sylwetka
- Przypadkowy szyfrogram
FOT. JAKUB OSTAŁOWSKI
Rz: Jak długo zna Pan Jana Olszewskiego?
ZDZISŁAW NAJDER: Poznaliśmy się u Janka Lipskiego. To był rok 1950 albo 1951. Obaj wówczas studiowaliśmy. Jesteśmy rówieśnikami (rocznik 1930 - K.Gr.). Ożenił się później ode mnie, z moją młodszą koleżanką ze studiów (z Martą Miklaszewską - K.Gr.). Bliżej poznaliśmy się po Październiku. Byliśmy przez pewien czas w Komisji Programowej Klubu Krzywego Koła. On tam został, ja - przyciskany przez SB - wycofałem się. Uprzedziłem, kogo trzeba, i odszedłem, by nic nie wiedzieć. Bliższe stosunki nawiązaliśmy, kiedy w 1975 roku zatrzymano mnie na lotnisku i wytoczono proces o kolportowanie wydawnictw bezdebitowych. Wtedy poszedłem do Jana i spytałem, jak to rozgrywać.
Jak Pan zapamiętał Jana Olszewskiego z tego okresu?
Był bardzo zdecydowanym antykomunistą. I był nieufnie nastawiony do wszystkich spekulacji na temat tego, że jak jedna grupa w partii wygra, to coś dobrego z tego wyniknie.
Samotny strzelec?
Tak. Bardzo wyraźnie trzymał się z boku. Od początku robił wrażenie człowieka nie tylko o wysokiej, a zarazem czujnej i analitycznej inteligencji,
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta