Górnikowi świeczkę
Górnikowi świeczkę
Jacek Cieszewski
3 marca 1896 roku maszynowiec Kott obsługiwał starą pompę odwadniającą w szybie Frankenburg katowickiej kopalni "Kleofas". Strajkowali górnicy w Karwinie, więc nagle wzrósł popyt na węgiel, na Śląsku wydobywano go na okrągło, w nocy też. Około dziewiątej wieczorem Kott był sam na drewnianym pomoście szybu, 120 metrów pod ziemią, i czasu nie tracił. Kolega, w butelce po piwie, zamykanej wtedy porcelanowym korkiem z gumką, zaciskanym klamrą z grubego drutu, zostawił swój olej do lampy i Kott postanowił trochę z tego sobie ulać. W kopalniach należących do spadkobierców Gieschego każdego górnika obciążano za wszystko, co potrzebne było do pracy na dole. Także za olej do lampy i materiał wybuchowy. Później z tego starannie rozliczano, a wszystko po to, by zmusić do oszczędności materiałów. I teraz Kott wymyślił sobie, że jeżeli uleje chociaż trochę z tej cudzej butelki, to spali mniej własnego oleju, będzie o parę fenigów bogatszy. Otworzył butelkę, odkręcił górę swojej płonącej lampy i zaczął ją napełniać. A le lampa była tak gorąca, że zapaliła się cała, Kott nie mógł już tego utrzymać w rękach i grzmotnął nią o drewniany pomost, który też zaczął się palić. Próbował jakoś to gasić, ale widział, że nie da rady, krzyknął tylko "Feuer! " (ogień! ) i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta