Tzw. tłumacze od filmów
ROBERT STILLER
Wśród pomniejszej klasyki znany był niegdyś film pt. A Matter of Life and Death. Już wtedy krążył dowcip, jakoby ów tytuł, znaczący Sprawa życia i śmierci, przetłumaczono na Amator życia i śmierci. Ludzie rechotali z tego dowcipu. Dziś już nikt by się nie śmiał. Bo "tłumacze" robią to samo, ale masowo, na poważnie i za prawdziwą forsę.
Byłem niegdyś członkiem komisji kwalifikacyjnej w Stowarzyszeniu Tłumaczy Polskich. Do naszych ciągłych zgryzot należeli tłumacze filmów. Była ich cała horda. Nie znający języków obcych i nie umiejący po polsku. Ale składał taki zaświadczenie, że "przetłumaczył" dla jakiejś tam instytucji tyle a tyle filmów, za co należy mu się członkostwo stowarzyszenia twórczego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta