Będziemy dziczeć
Będziemy dziczeć
FOT. PIOTR KOWALCZYK
Rz: Dlaczego polskie kino z premedytacją, wbrew najchlubniejszym tradycjom, omija tematy współczesne, społeczne, polityczne?
Tak musi być, ponieważ cały przemysł filmowy dostał się w ręce ludzi, którzy patrzą na kino jak na dochodowy interes. Przestali myśleć o nim jak o dziedzinie sztuki, kultury. Zapomnieli o funkcji estetycznej. Kiedyś kino objaśniało świat i pobudzało do myślenia, ale u początku tego procesu był zawsze stosunek państwa do twórczości. Mało doceniamy fakt, że PRL mecenasowało sztuce. Kino polskie było tego najlepszym przykładem. Teraz mecenasami są producenci i banki, a te nie zajmą się kinem artystycznym. Są od zarabiania pieniędzy. Dlatego inwestują w adaptacje lektur, na które pójdą wszystkie nauczycielki, wszystkie klasy, by mieć spokój na lekcjach. Dla banków sztuka kończy się na "Panu Tadeuszu" i "Ogniem i mieczem".
Rz: Gdyby brać dosłownie to, co pan powiedział, można pomyśleć, że polskim twórcom nie przeszkadzał brak demokracji, cenzura, a przeszkodą jest wolny rynek.
Nie moja to wina, że ci, którzy zajmują się produkcją filmową traktują film jako towar, chcą tylko zarobić. PRL pozwolił na taką formułę działalności środowiska, jaką były zespoły...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta