Styl życia
- Kuchnia
- Motoryzacja Jagnięcina z antypodów
- Rosół pani Lew-Starowicz
- Jagnięcina nowozelandzka
Byłem po raz pierwszy na Dalekim Wschodzie, w małym miasteczku Korei Południowej, na obradach. Trwały długo, zgłodniałem, więc wyszedłem coś zjeść. Ponieważ bardzo lubię miejscową kuchnię, chodziłem po knajpkach, gdzie posilają się miejscowi. W pewnej knajpce zamówiłem rybę. Nie znam koreańskiego, barman nie znał angielskiego, ale wydawało się, że doszliśmy do porozumienia. Tymczasem dostałem - sam łeb! Ogromny! Do zjedzenia - niewiele. Był co prawda czymś nafaszerowany, ale i tego było bardzo mało. Później dowiedziałem się, że podaje się to jako przekąskę i aby się najeść, trzeba zamówić co innego.
Jedyną zupą, którą bardzo lubię, jest rosół. A najlepszy robi moja żona: z czterech mięs, bardzo zawiesisty, z domowym makaronem. Jeśli chodzi o tzw. drugie dania, to trzy mógłbym jeść właściwie na okrągło. Spaghetti z owocami morza - musi być ich dużo, różnych, aż gęsto, a najwięcej ośmiornicy i dużych krewetek. Gdy jestem we Włoszech, zawsze je zamawiam. Bardzo lubię też...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta