Psy rewolucji w Bukareszcie
Gdyby nie Nicolae Ceausescu i rewolucja, która go obaliła, Bukaresztem nie rządziłoby 200 tysięcy bezpańskich psów
Psy rewolucji
TEKST JACEK KRZEMIŃSKI, ZDJĘCIA TOMASZ OZDOBA
Są wszędzie. Nawet w centrum musimy dobrze się pilnować. Wyskakują z bram, warczą, atakują. Okupują każdy wolny placyk, parki, podwórka, rudery nad jeziorami w północnej części miasta. Wylegują się na podkładanych przez ludzi tekturach przy kamienicach na Starym Mieście, osiedlowych garażach, sklepach z mięsem, a nawet przy gmachu parlamentu.
- Gdziekolwiek się obejrzysz, bezpańskie psy - mówi Irena Petrica, nasza przewodniczka i tłumacz. - Często są agresywne, gryzą, w nocy łączą się w sfory i urządzają koncerty wycia i szczekania na wiele głosów. Kubły ze śmieciami musimy wystawiać w ostatniej chwili, bo inaczej powywracałyby je, szukając pożywienia.
- Moja matka mieszka w blokach. Tam wieczorem jest najwięcej stad - mówi Georgeu, taksówkarz, który wozi nas po mieście. - Boję się ją odwiedzać. Gdy jakaś suka ma cieczkę, nie można się zbliżyć, takie są złe.
Szpital Colentina na ulicy Stefana cel Mare to jeden z licznych miejskich szpitali, gdzie można zaszczepić się przeciwko wściekliźnie. Psy są i tutaj. W krzakach przy ogrodzeniu szpitala czai się cała sfora. Gdy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta