Stacja końcowa Mir
Ekrany wygasały, a oni jeszcze tkwili tam, nie czekając już na nic, bo w życiu wielu z nich już nic tak ważnego jak Mir zdarzyć się nie może.
Stacja końcowa Mir
Smutek Władimira Sołowiowa, dyrektora lotow kosmicznych (od lewej, u góry), senność gości zagranicznych, nostalgia pracowników i pustki w Centrum po nocy z 22 na 23 marca
ZDJĘCIA MAREK KOWALCZYK
W głównej sali Centrum Kontroli Lotów pod Moskwą setki ludzi stały nieruchomo, gdy stacja orbitalna Mir płonęła w ziemskiej atmosferze i gdy jej szczątki tonęły w wodach Pacyfiku na wschód od Nowej Zelandii. Na wielkich ekranach jeszcze raz pojawiły się najbardziej szczegółowe dane Mira, które ci ludzie znali od lat na pamięć. Ekrany wygasały, a oni jeszcze tkwili tam, nie czekając już na nic, bo w życiu wielu z nich już nic tak ważnego jak Mir zdarzyć się nie może.
Dopiero gdy po pewnym czasie opuszczali salę i szli ku wyjściu, by rozjechać się do domów, przestali wyglądać na zahipnotyzowanych. Pojawiły się zwykłe ludzkie reakcje. Jakaś kobieta płakała. Mężczyźni wymieniali uwagi w rodzaju: no i trzeba szukać nowego zajęcia. Zakończenie 15-letniej misji Mira najspokojniej przyjęli rosyjscy kosmonauci, naukowcy, inżynierowie. Oni są kimś i bez tej stacji, ich wiedza i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta