Pozazdrościłem Mongołowi
Pozazdrościłem Mongołowi
Zawsze chciałem wyjechać na Wschód. Dziki, niedostępny, groźny. Spełniły się moje szczeniackie marzenia, byłem w Mongolii. Przed wyjazdem czytałem materiały na ten temat, ale rzeczywistość, jak zwykle, była zaskakująca. To, co najgłębiej zapadło w moją pamięć, to mongolscy koczownicy i ich pozytywny stosunek do życia. Ich schronieniem są namioty-jurty, cały dobytek ogranicza się do kilku rondli, łóżek i przenośnego piecyka. Radziecki telewizor świadczy już o zamożności. Dla człowieka wychowanego w Europie jest niepojęte, jak można w takich warunkach być zadowolonym. Myślę, że możemy nauczyć się od tych ludzi zachowywania pogody ducha w najtrudniejszych sytuacjach oraz pokory i cierpliwości wobec siebie i otaczającego świata. Nie spotkałem nie uśmiechniętego Mongoła.
HUBERT KUBACKI
CZYTELNIK "MOICH PODRÓżY"