Ciągle jak w gościach
Ciągle jak w gościach
Walentyna, która jedyna mówi po polsku, jest jednak optymistką - Pan wójt obiecał, że gdy dostaniemy dowody osobiste, coś nam znajdzie. Przecież jeśli nie byłoby pracy, to by nas nie zaprosili. A jak nie znajdzie, to będziemy szukać. Jakoś sobie poradzimy.
FOT. RAFAŁ GUZ
ROBERT HORBACZEWSKI
Romuald Parafiniuk, wicewójt Lubyczy Królewskiej, wciąż pamięta, jak politycy zapewniali gminy: "Wy ich zaproście, my wam pomożemy". W Lubyczy uwierzyli w te słowa, zaprosili ośmioosobową rodzinę rodaków z Kazachstanu. I zaczynają żałować.
- Miał pomóc rząd, senator, a skończyło się na tym, że już czwarty miesiąc są na naszym garnuszku. Dobrze, że nie zakwaterowaliśmy ich w samej Lubyczy, lecz w oddalonej o prawie trzy kilometry leśniczówce. Już ludzie szemrzą, że im za dużo pomagamy, że zabierają pieniądze z opieki społecznej. Kiedy przeczytali w lokalnej gazecie, że dwoje z nich ma dostać pracę, to zaczęli jeszcze bardziej narzekać - denerwuje się Parafiniuk. Dodaje zaraz, że rozumie miejscowych.
Lubycza Królewska to mała miejscowość przy granicy polsko-ukraińskiej. Ledwo wiąże koniec z końcem. Po wielkich PGR i spółdzielniach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta