Sosna to, czy świerk
Sosna to, czy świerk
ROBERT PUCEK
Długo żyłem w złudnym przeświadczeniu o szczególnej wrażliwości i wiedzy moich dzieci na temat stworzeń dni trzeciego, piątego i szóstego. Aż pewnego słonecznego ranka podczas lipcowych wakacji, podkuszony przez jakiegoś złośliwego ducha, zapuściłem w ich młode dusze bezlitośnie dociekliwą "sondę gogiczną" (jakby powiedział Edmund Niziurski).
Pierwszą ofiarą sondy padła moja starsza pasierbiczka Olga, uczennica warszawskiego gimnazjum. Któregoś ranka wyszła przed dom i drapiąc się prawą ręką w rozespany pośladek, z przyrodzonym sobie wdziękiem łypnęła na mnie czarnym okiem. Już miała się cofnąć przezornie w obawie, że wyznaczę jej jakieś poranne - a przecież o każdej porze dnia równie niemiłe - zadanie, gdy wskazując na rosnąca przed gankiem sosnę, zapytałem ją od niechcenia, co to za drzewo. Panieneczka odgarnęła włosy z czoła, zastanowiła się, po czym rzekła: "To będzie jakiś świerk... albo sosna... ale raczej świerk". Żachnąłem się, ale potknięcie to złożyłem na karb zbyt wczesnej godziny. Po śniadaniu zadałem to samo pytanie dwunastoletniemu Kacprowi. Kacper potwierdził wersję Olgi, a ponadto z uporem maniaka twierdził, że rosnący po drugiej stronie domu świerk, to po prostu "choinka". Moje nieśmiałe sugestie, że jest inaczej, przyjął z chłodnym niedowierzaniem.
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta