Delikatna uroda demokracji
Delikatna uroda demokracji
ZBIGNIEW FLORCZAK
RYS. MIROSłAW OWCZAREK
Doprawdy
nie warto, nie ma sensu - jak czyni to Ryszard Legutko - tracić z oczu ograniczonych, to prawda, niemniej realnych zalet delikatnej ustrojowej konstrukcji.
"Król jest nagi!" - do tego mniej więcej sprowadza się artykuł Ryszarda Legutki o "Brzydocie demokracji" ("Plus Minus", 19-20 października br.). Rodzaj diatryby prokuratorskiej, która oskarżonym wyjdzie tylko na zdrowie. Oskarżonymi są naiwni wyznawcy tego ustroju: chyba my wszyscy? Bezwzględne zarzuty wydają się słuszne. Aż nazbyt słuszne, żeby były absolutnie prawdziwe. Nawet w spirytusie nie ma 100 procent alkoholu. Istnieje na pewno pewien luz - między iluzjami demokratycznymi a samą demokracją. Ten odstęp spróbuję w jakiejś mierze zapełnić, nie unikając stereotypów. Bez tego nie obejdzie się żadne rozumowanie, zwłaszcza na tak pryncypialny i wysoki temat.
Co do faktu oczywistego, że demokracja jest szpetna, nie ma dwóch zdań. Jednak analizować i oceniać ten brak urody można tylko z punktu widzenia, który mieści się w samej demokracji. Po prostu innego jak dotąd nie widać. Tylko demokracja pozwala przyjrzeć się samej sobie i porównać się z innymi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta