Wielkie pieniądze
Wielkie pieniądze
FOT. PIOTR KOWALCZYK
Przedstawiciele związków zawodowych są zdania, że zarządowi TP SA zależy, by jeszcze w tym roku z firmy odeszło jak najwięcej osób. Takie wyniki będą bowiem podobać się inwestorom. Czy ocena zarządu rzeczywiście zależy od liczby zwolnionych?
- Takie rozumowanie nie ma żadnego uzasadnienia. Na restrukturyzację i redukcję zatrudnienia trzeba patrzeć przede wszystkim od strony biznesowej. Oznacza to, że w naszym przedsiębiorstwie, tak jak w każdym innym, może pracować tylko tyle osób i o takich kwalifikacjach, które wynikają z potrzeb rynku. Dopiero po prywatyzacji można było spojrzeć na TP pod kątem jakości i struktury kadr, stopnia ich dostosowania do zadań rynkowych przy wciąż zmieniających się technologiach.
Pracownicy to rozumieją, ale stawiają zarzut, że nie ma programu, który określałby zasady zwolnień. Nie wiadomo zatem, kto i dlaczego ma odejść, a wiadomo tylko, że to ogromna grupa.
- Przede wszystkim trzeba pamiętać, że zdecydowana większość osób odeszła dobrowolnie. To są decyzje tych ludzi. Z drugiej strony - nie ulega wątpliwości, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta