Goldoni i w ogóle...
Upiór względności wżarł się w moją głowę i gryzie. Oto na przykład Carlo Goldoni napisał scenę, w której ktoś kogoś goni albo chłoszcze. Kto ma rację - czy publiczność premierowa, która dopatruje się w tym tylko stylizacji, bawi się pięknym kostiumem, rytmem nadanym przedstawieniu przez reżysera, czy publiczność codzienna, która właśnie to chłostanie i te wszystkie intrygi bierze na serio i nimi właśnie się bawi? I wcale nie jestem pewien, kto jest bliższy Goldoniemu, ta czy tamta publiczność, a nie będąc tego pewnym, nie jestem także pewien w dodatku, czy trzeba być bliższym Goldoniemu i czy to lepiej, że się jest, względnie nie jest - czy też gorzej. Sama góra wątpliwości.
Ponieważ już nigdy - i wcale tego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta