Z dala od domu
Mało który kraj zrobił dla futbolu tyle co Szwajcaria, ale jej piłkarze nigdy nie byli tak dobrzy jak działacze. Jeszcze do końca lat sześćdziesiątych liczyli się w świecie, w mundialach potrafili dotrzeć nawet do ćwierćfinału. Potem szwajcarscy kibice byli skazani na rozdwojenie jaźni. Z jednej strony widok siedzib FIFA i UEFA, dający poczucie, że to, co najważniejsze w piłce, rozgrywa się w ich kraju; z drugiej - reprezentacja, którą w eliminacjach mistrzostw świata i Europy pokonywał, kto chciał.
Przebudzenie w latach dziewięćdziesiątych było równie efektowne, co krótkotrwałe: w 1994 roku Szwajcarzy awansowali do mundialu, dwa lata później pierwszy raz zagrali w mistrzostwach Europy i nagle zaczęli spadać w rankingu FIFA na łeb, na szyję. W 1998 roku wylądowali w okolicach 90. miejsca. Nie pomagali kolejni trenerzy z zagranicy - m.in. Portugalczyk Artur Jorge i Austriak Rolf Fringer - sprowadzani z nadzieją, że okażą się równie skuteczni jak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta