Weekend, który wstrząsnął światem
W tamten grudniowy weekend 1991 roku wydarzenia mogły jednak przebiegać według innego scenariusza.
- Borys Nikołajewicz Jelcyn powiedział nam, byśmy natychmiast po ogłoszeniu porozumienia rozjechali się do domów - ujawnia dziś Leonid Krawczuk. - Czy się baliśmy? To był wielki strach. Byliśmy dorosłymi ludźmi, wychowanymi w Związku Radzieckim. Wiedzieliśmy, że batalion białoruskich służb specjalnych nie zechce ginąć, by bronić nas przed armią i specnazem.
Niektóre szczegóły zapewne ujrzą światło dzienne dopiero za kilkadziesiąt lat. Inne, już ujawnione, różnią się drastycznie.
Sygnatariusze porozumień białowieskich i ich doradcy zgodnie mówią tylko jedno - nie było żadnych wstępnych rozmów, żadnego spisku. Nikt nie przyjechał z gotowym projektem. Nie rozwalili imperium, podpisali tylko akt zgonu państwa, które po sierpniowym puczu Janajewa i tak już nie istniało.
Twierdzą też, że wszystko było totalną improwizacją. Nie mieli nawet ksero, była...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta