Porozmawiaj z prozakiem
Daliśmy sobie wmówić, że smutek, który jest normalną reakcją na przeciwności losu, trzeba leczyć farmakologicznie. Czas położyć tamę tej kosztownej hipochondrii klas średnich
W lecie 2002 r. telewizyjny show Oprah Winfrey zaszczycił swoją wizytą Ricky Williams, sławny piłkarz klubu Miami Dolphins. Williams przyszedł wyznać, że cierpi na dotkliwą i chroniczną nieśmiałość. Oprah i cała widownia byli oczywiście pełni współczucia. Skoro Williams, który na boisku nie okazywał najmniejszych oznak nieśmiałości, w życiu prywatnym więdnie jak kwiatek, to ilu jeszcze bezimiennych obywateli mogłoby powiedzieć o sobie to samo, gdyby tylko pokonali swe opory?
Powiedzenie prosto w oczy amerykańskiej publiczności, że się jest nieśmiałym, dałoby się zaliczyć jako dowód braku kontroli nad sobą. Ale kibice wiedzieli, że Williams nie jest mięczakiem. A mimo to stał przed kamerami, narażając się na napad lęku, dla dobra sprawy – aby zachęcić cierpiących do tego samego co on, by wyszli z ukrycia, szukali wzajemnego wsparcia, i napełnić ich nadzieją, że wkrótce znajdzie się lek na ich przypadłość.
Choroba jak marka butów
Ale niewiele z tego, co widać w telewizji, jest takie, jak się wydaje. Williams miał motywację, aby się przełamać, taką jak zwykle w naszej republice, czyli pieniądze. Koncern farmaceutyczny GlaxoSmithKline (GSK) zapłacił mu za pośrednictwem swojej agencji public relations Cohn & Wolfe nieujawnioną sumę – nie po to, by zachwalał lek przeciwdepresyjny Paxil, lecz po prostu za oświadczenie wobec Oprah i mediów: „zawsze byłem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta