Kryzys u Kowalskiego
Wiele osób, które planuje kupić mieszkanie w najbliższym czasie ze względu na potrzeby rodzinne, a nie na wynajem, nie ogląda się na kryzys hipoteczny w USA i u naszych zachodnich sąsiadów, nie obserwuje z napięciem spadków na giełdzie. Swoje problemy zawęża do skali mikro, przelicza swoją zdolność kredytową na metry mieszkania, jakie można dostać za pożyczone od banku pieniądze.
Może się jednak okazać, że wielu niedoszłych kredytobiorców kryzys na światowych rynkach dotknie bardziej, niż się spodziewają. Już niektórzy przekonali się, że z bankami nie rozmawia się tak łatwo jak jeszcze przed wakacjami. Rodzina W. doświadczyła tego na własnej skórze. Latem dostali promesę kredytową na określoną kwotę ważną trzy miesiące. Za tę sumę planowali postawić dom. Dziś, kiedy mają już pozwolenie na budowę, dowiedzieli się w banku, że mogą dostać mniej pieniędzy, bo „warunki na rynku się zmieniły”. Muszą więc ponieść konsekwencje krachu na rynku hipotecznym za granicą.
Banki w Polsce oficjalnie ogłosiły zaostrzenie procedur w przyznawaniu kredytów – i to bez względu na walutę (patrz obok i opinie ekspertów D3). W konsekwencji albo będziemy kupować mniejsze mieszkania za kredyt albo odłożymy inwestycje, aż sytuacja się ustabilizuje – zapowiadają analitycy.