Drugie powstanie październikowe
POLSKA – CZECHY 2:1 po golach Brożka i Błaszczykowskiego. Takie mecze zdarzają się polskim piłkarzom raz na dwa lata. Pokonali Czechów tak jak kiedyś Portugalię – niespodziewanie, zasłużenie i w pięknym stylu
Pojutrze mecz ze Słowacją. Po nim Polska może skończyć pierwszą część eliminacji jako samodzielny lider.
Nasza piłka, pełna nieudolności, afer i skandali, znów na jakiś czas zamieniła się w bajkę. W jeden wieczór, tak jakby ktoś pstryknął palcami. Kibice znowu wierzą, wyśmiewani zawodnicy są bohaterami, a kolejne zwycięstwa nagle wydają się oczywiste.
Role były przecież rozpisane inaczej. Leo Beenhakker odejdzie ośmieszony wynikiem meczu z Czechami, kurator znów wejdzie do związku, bo już nie będzie czego żałować, a temat „zwalnianie trenera i zatrudnianie następcy“ doda skrzydeł niejednemu kandydatowi na nowego prezesa PZPN.
I znów nic z tego. Przyparta do ściany reprezentacja odbiła się od niej do wielkiego zwycięstwa. Tak jak dwa lata temu, też w październiku, w meczu z Portugalczykami. Wygrała z jedną z najlepszych drużyn Europy, ma nad Czechami już sześć punktów przewagi. Może trudno ten sukces logicznie wytłumaczyć, ale jakie to ma znaczenie. Dziś liczy się tylko 14 bohaterów, którzy pokonali Czechy. A zwłaszcza dwaj z nich, Paweł Brożek i Jakub Błaszczykowski.
Gdy spiker w Chorzowie wyczytywał imiona piłkarzy i czekał, aż kibice wykrzyczą nazwiska, czasami odpowiadała mu cisza. Takiego składu mało kto się spodziewał. W ataku zamiast Łukasza Sosina Brożek. W bramce nie Łukasz Fabiański, lecz Artur Boruc. Z lewej strony obrony Jakub Wawrzyniak....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta