Polski futbol 2008: trochę dobrze, trochę źle
Reprezentacja wciąż ma szansę na awans do mundialu, Lech Poznań zagra wiosną o Puchar UEFA, zmienił się prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, nieuczciwi ludzie nie mogą spać spokojnie. Gorzej bywało
Gdyby na sprawy polskiej piłki spojrzeć chłodnym okiem, co – jak wie każdy kibic, nie jest możliwe, to wszystko toczy się na naszą miarę i możliwości. Raz, nie wiadomo na jakiej zasadzie, pokonujemy faworytów, innym razem, będąc faworytami, sami przegrywamy.
Tak było w naszym futbolu zawsze, wyjąwszy krótkie okresy prosperity epoki Kazimierza Górskiego, Jacka Gmocha i Antoniego Piechniczka, którym zresztą (i ich piłkarzom) też nie szczędziliśmy krytyk. A oni wtedy pokonywali najlepszych i nie było w tym przypadku.
Chłodny dystans
W roku 2008 w reprezentacji nie dokonał się żaden przełom. Doszło do niego przed dwoma laty, kiedy prezes Michał Listkiewicz postanowił zatrudnić trenera z zagranicy. Był to pierwszy taki przypadek od 46 lat i nic dziwnego, że spowodował burzę, której skutki odczuwamy i dziś. Leo Beenhakker należy bez wątpienia do najbardziej znanych trenerów na świecie. Pracy i sukcesów z Ajaksem Amsterdam czy Realem Madryt może mu pozazdrościć 95 procent innych trenerów. On sam chciałby zapewne dopisać sobie do życiorysu takie osiągnięcia na mundialach, jakie mają wspomniani polscy trenerzy – Górski, Gmoch i Piechniczek.
Nic dziwnego, że od pierwszych dni pobytu Holendra w Polsce towarzyszą mu sympatia i nadzieja kibiców oraz chłodny dystans zazdrosnych polskich trenerów.
Kibice kierują się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta