Wybory – zbyt poważna rzecz, aby zaufać wyborcom
W normalnym systemie wyborczym, wolnym od partyjnego kolesiostwa, kobiety miałyby znacznie większe szanse. Wejście do polityki silnych bab, autentycznych lokalnych liderów, osłabiłoby pozycję partyjnych bossów – pisze publicysta
W debacie o parytetach też mamy parytety. Głosy rozpisane zostały według politycznie poprawnej wrażliwości. Pomysł, jeżeli w ogóle ktoś krytykuje, to tylko kobiety. Mężczyźni raczej milczą, co należy przypisać ich szowinistycznym stereotypom – jak baba sobie coś ubzdura, to siedź cicho, wykrzyczy się i zapomni.
Ci z nas, którzy zabierają głos, to już nowy postępowy chów męskich feministów. Ludzi jak Roman Kurkiewicz, który w jednym z programów TOK FM zakrzykiwał swoje rozmówczynie, że nie dość stanowczo walczą o zagwarantowanie wyższości kobiet nad mężczyznami. Co w tym wypadku byłoby pewnie wskazane.
Podpisy na śmieci
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że istotą problemu w ogóle nie jest płeć, tylko dalsza oligarchizacja polityki. Niektóre z pań i niektórzy z panów pewnie pamiętają, że w czasach, kiedy PO była partią opozycyjną i walczyła o głosy obu płci pod hasłem uzdrowienia polskiej polityki, obiecywała wprowadzenie ordynacji większościowej i okręgów jednomandatowych.
To takie wybory, które wygrywa ten kandydat, który dostał najwięcej głosów, a nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta