Epoka wielkich prymasów się skończyła
Cały problem sprowadza się do tego, jaką wagę przypisuje się określeniu TW. Ponieważ wiem, jak wyglądała rzeczywistość, jestem wewnętrznie spokojny. Robiłem wszystko, by nie ulec presji – podkreśla nowy prymas Polski
Rz: Księże prymasie...
Abp Henryk Muszyński: Będę nim dopiero za kilka dni.
Ale przyzwyczaja się już ksiądz arcybiskup do nowej roli?
Ciągle jeszcze jestem w starej roli. Mam świadomość, że w moim wypadku tytuł prymasa ma charakter podwójnie symboliczny. Najpierw dlatego, że powraca do arcybiskupa gnieźnieńskiego, z którym związany jest już prawie od sześciuset lat, po wtóre zaś, że jest wyraźnie określony czas jego trwania związany z moją osobą. W 2008 roku, gdy skończyłem 75 lat, złożyłem rezygnację z urzędu arcybiskupa gnieźnieńskiego.
Papież Benedykt XVI ją przyjął, przedłużając pełnienie funkcji o dwa lata.
Będzie to więc prymasostwo krótkie, zaledwie trzymiesięczne. Czy warto?
Trudno po ludzku oceniać. Trzeba to widzieć w kontekście długiej historii Polski i roli Gniezna. Kwestia osoby jest w tym wypadku drugorzędna. Papież w liście, który otrzymałem, wskazuje na dwa motywy powrotu tytułu do arcybiskupów gnieźnieńskich: roli Gniezna jako pierwszej metropolii kościelnej i roli św. Wojciecha, pierwszego patrona Polski – jako symboli ciągłości i jedności polskich katolików. Byłbym jedynym arcybiskupem Gniezna w historii, który nie był prymasem i to, jak sądzę, mogło być również powodem tego symbolicznego gestu Benedykta XVI, który sprawił, że przejmuję prymaturę na krótki...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta