Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Kilka zdań w obronie własnej

24 lutego 2010 | Publicystyka, Opinie | Michał Karnowski
Michał Karnowski
autor zdjęcia: Jakub Ostałowski
źródło: Fotorzepa
Michał Karnowski

Jerzy Sosnowski „tylko” wystrugał pałkę, którą inni w jego imieniu walą mnie teraz po łbie – pisze publicysta

Wśród wielu listów, e-maili, telefonów i esemesów z życzeniami, bym się nie dał (także od słuchaczy Trójki, za wszystkie serdecznie dziękuję!), powtarzają się pytania: jak to znosisz? Jak odbierasz natrętne żądania tłumaczenia, że nie jesteś wielbłądem?

Odbieram jako nic nowego. Czasem tylko się uśmiecham, gdy słyszę dzisiejsze zachwyty nad Jerzym Buzkiem i jego reformami, które jednak w czasie, gdy były przeprowadzane, nie miały zbyt wielu obrońców. Byłem wtedy wśród tych, którzy starali się oceniać je obiektywnie. I pamiętam, jak usiłowano przyczepiać za to mnie i moim kolegom z ówczesnego Radia Plus łatki polityczne.

Albo gdy słyszę, jak ludzie, którzy twierdzili, że nie ma żadnej afery Rywina, a komisja śledcza to hucpa, teraz odwołują się do niej jako do niedoścignionego wzorca. Przykłady można mnożyć, ale nauka z nich jest jedna: warto bronić uczciwego dziennikarstwa, warto bronić dystansu w ocenie polityki, nie brać udziału w zorganizowanych nagonkach. Nawet jeżeli karą staje się po latach złośliwa stygmatyzacja.

Uczono mnie też, że nie można zgorzknieć, bo to straszna choroba. Teraz na przykład dopadła Jerzego Sosnowskiego i ze smutkiem możemy tylko obserwować, jak subtelny intelektualista zmienia się w człowieka posługującego się typową dla czarnego PR metodą opluskwiającej, choć niekonkretnej sugestii. Jak buduje związek...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 8557

Spis treści
Zamów abonament