Gwiazda bez kaprysów
Aleksandra Kurzak po debiucie w La Scali zaśpiewa jutro w premierze „Traviaty” w Operze Narodowej
Rz: Nie zmęczyły panią ciągłe podróże po świecie?
Aleksandra Kurzak: Bardzo, ale niedawno kupiłam mieszkanie w Warszawie, dlatego propozycja występu w Operze Narodowej pojawiła się w dobrym momencie.
Mama jest śpiewaczką, ojciec muzykiem, zatem od dziecka wiedziała pani, że artysta żyje na walizkach.
I tak, i nie. Mama jest etatowo związana z jednym teatrem. Owszem, wyjeżdżała, ale to były podróże z jej Operą Wrocławską, więc częściej bywała w domu. Ja natomiast jestem w rozjazdach dziesięć miesięcy w roku.
Docierają do nas informacje o pani sukcesach w Nowym Jorku, Londynie, Wiedniu czy Chicago. Niewiele osób natomiast wie, że często odmawia pani występów.
Ktoś nawet powiedział, że jestem chyba jedyną osobą, która w młodym wieku odrzuciła tyle kontraktów z nowo- jorskiej Metropolitan. Zdarzyło się to chyba cztery razy, zrezygnowałam też z dwóch ważnych ról w londyńskiej Covent Garden.
To kaprysy gwiazdy?
Wręcz przeciwnie – świadome kierowanie swoim losem. Nie zamierzam się rozdrabniać, mój głos się zmienia, rozwinął się w tzw. średnicy i całe szczęście, bo wysokie dźwięki, które mogłam wyśpiewać w czasie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta