Komar: wróg numer jeden
Cała Polska walczy z uciążliwymi owadami. Ale ta wojna nie jest tania, więc pomoc oferuje rząd
– Tereny zalewowe to naturalne siedliska komarów, dlatego należy wypowiedzieć im prawdziwą wojnę – nie ma wątpliwości Janusz Kowalski, prezes Stowarzyszenia Kupców i Przedsiębiorców Kazimierza Dolnego, które od lat próbuje uporać się z problemem uciążliwych owadów odstraszających turystów.
Niedawne dwukrotne przejście fali powodziowej przez okolice Kazimierza oraz wysoka temperatura spotęgowały ich aktywność w nadwiślańskim miasteczku. – Nie można spokojnie posiedzieć na świeżym powietrzu. W ostatnich dniach problem urósł do tego stopnia, że klienci, którzy znają specyfikę Kazimierza, zanim zarezerwują nocleg, pytają o komary – mówi Kowalski. – Promocja Kazimierza nie ma dzisiaj sensu. Faktyczną zachętą byłoby pokazanie miasta wolnego od komarów.
Jednak dla wielu mieszkańców Polski owady są problemem większym niż biznesowa kalkulacja. Na zalanych w wyniku powodzi terenach są po prostu nie do zniesienia. Uwielbiają atakować wieczorami, ale na podtopionych terenach przy upalnej pogodzie i wilgoci żerują na ludzkim ciele od rana do późnego wieczora. – Żar leje się z nieba, a my się ubieramy jak kosmonauci. Zamiast sprzątać domy, walczymy z komarami – mówią mieszkańcy zalanego dwukrotnie osiedla Wielowieś w Tarnobrzegu.
– Komarów jest tutaj od jasnej cholery. Nic się zrobić nie da – martwi się Czesław Kania,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta