Rywali poróżniło in vitro i euro
W telewizji publicznej starli się w niedzielę Kaczyński, Komorowski, Napieralski i Pawlak
Zaczęło się od zaskoczenia. Mimo wcześniejszych deklaracji absencji nieoczekiwanie zjawił się Bronisław Komorowski. I zaliczył kolejną wpadkę.
Kandydat PO na prezydenta mówił o poprawionej niedawno w Sejmie ustawie o sądach 48-godzinnych. Tymczasem ustawa, wprowadzona zresztą przez rząd PiS, dotyczy sądów 24-godzinnych.
Jednak debata była spokojna. Jej formuła wykluczała właściwie bezpośrednie polemiki. Najwięcej przytyków pod adresem konkurentów padło z ust Komorowskiego. Ale to Grzegorzowi Napieralskiemu udało się wprowadzić go w konsternację. W ostatniej rundzie zaapelował do wyborców marszałka, by rozważyli zagłosowanie właśnie na niego, czyli kandydata SLD. Przekonywał, że może zatrzymać powrót IV RP, której jest zdecydowanym przeciwnikiem. I że Komorowskiemu może się to nie udać, bo w sondażach coraz bardziej zbliża się do niego Jarosław Kaczyński. Marszałek ripostował, wypominając SLD zawarcie w mediach publicznych koalicji z PiS.
Debata przebiegała w pięciu rundach. W pierwszej każdy kandydat przedstawiał swoją wizję prezydentury. Następnie zadawano im pytania podzielone na trzy bloki: polityka społeczna i sprawy wewnętrzne, gospodarka oraz polityka zagraniczna. W ostatniej rundzie politycy mieli przedstawić priorytety swej prezydentury.
Przedszkola równych szans
Kandydaci odpowiadali na pytanie,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta