Klienci chcą więcej za mniej
mówi Iwona Smith, partner zarządzający działem doradztwa podatkowego PricewaterhouseCoopers. Często stawiają was pod ścianą? – pyta Ewa Usowicz
Partnerem zarządzającym w PwC zostaje się podobno po ekstremalnym obozie przetrwania w Timorze Wschodnim. Dla niezorientowanych – to Archipelag Malajski, 450 km od Australii.
Rzeczywiście, brałam udział w takim programie rozwojowym, ale nie miał on związku z objęciem tej funkcji. Byłam wtedy świeżo mianowanym partnerem – program „Ulysses” służy wychwytywaniu tych, którzy już na początku kariery wykazują zdolności przywódcze. Są wysyłani z biur PwC na całym świecie do takich miejsc, jak Indie, Peru czy właśnie Timor.
I trzeba wykazać, że bez prądu i wody jest się równie dobrym doradcą podatkowym?!
Nie, chodzi o to, aby wyjąć człowieka z bezpiecznego, przewidywalnego środowiska i dać mu zadania niemające nic wspólnego z jego pracą zawodową. Trzeba sobie poradzić bez znajomości miejscowego języka, czasem bez prądu czy wody, z nowo poznanymi ludźmi. Wtedy wyraźnie widać mocniejsze i słabsze strony danej osoby – wiadomo np., czy jest samodzielna, czy ma zdolności przywódcze.
Jakie pani otrzymała zadanie?
Wraz z dwoma kolegami musieliśmy ocenić stopień realizacji trzyletniego programu pomocowego finansowanego przez rząd japoński. Przeznaczył on 3 mln dolarów na edukowanie tamtejszej ludności, z której zaledwie 5 proc. umie czytać i pisać. To było bardzo trudne zadanie, bo kontrolowaliśmy pracę gospodarzy w tym bardzo biednym i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta