Ale po co ta wojna
Problem nie w tym, że Zachód błędnie formułuje swoje interesy. Problem w tym, że arabska wiosna ludów obezwładnia nas do tego stopnia, że tych interesów w ogóle nie jesteśmy w stanie sformułować
Tym razem wszystko dobrze się skończyło. Amerykański myśliwiec rozbił się na polu, pilot po katapultowaniu od razu wylądował wśród przyjaciół, nawigator co prawda znalazł się na odludziu, ale zaraz nadleciał po niego samolot ratunkowy. Gdy jego dowódca zauważył tłum nadciągający w stronę rozbitka, na wszelki wypadek zrzucił bomby, raniąc kilku Libijczyków. Jak się okazało, zwolenników rewolucjonistów. Potem al Dżazira pokazywała pokiereszowanego odłamkami mężczyznę, który zapytany, czy Amerykanie powinni przerwać naloty, odpowiedział: „Nie, moje rany to mała cena, którą warto zapłacić za wyzwolenie spod władzy Kaddafiego".
Co będzie, jeśli kolejny F-15 rozbije się na terenie kontrolowanym przez Kaddafiego? Co jeśli al Dżazira pokaże amerykańskich pilotów pojmanych przez żołnierzy dyktatora? Bo przecież tak się może zdarzyć w każdej chwili.
I wtedy mniej więcej wiadomo, co będzie. Amerykanie nie zostawiają swoich żołnierzy w niewoli, zwłaszcza kiedy przygląda się temu cały świat. A zatem najprawdopodobniej wysłana zostanie grupa komandosów, których zadaniem będzie odbicie jeńców. Jeśli operacja się powiedzie, to pół biedy, ale co jeśli kaddafiści pojmą kolejnych jeńców? W którym momencie interwencja w celu odbicia jeńców staje się operacją lądową na terenie suwerennego kraju? Operacją, na którą ani...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta