Trzy zwrotki hymnu
Łukasz Kubot po zwycięstwie z Samem Querreyem w pierwszej rundzie Australian Open
Rz: Czy to były najszczęśliwsze 3 godziny i 20 minut w pana zawodowym życiu?
Łukasz Kubot: Chyba nie najszczęśliwsze, miałem już dużo ciekawych momentów w swojej karierze. Ale nieskromnie mówiąc, mam nadzieję, że to będzie mój przełomowy mecz. Wiem, w jakiej jestem sytuacji, bronię tu wielu punktów, przed rokiem byłem przecież w czwartej rundzie. Zdawałem sobie sprawę, że z Querreyem muszę grać agresywnie, czyli dobry serwis, mocny i dokładny return, sporo akcji przy siatce. Bekhend wzdłuż linii był dziś moim kluczowym uderzeniem. Taka gra pomogła mi w odniesieniu zwycięstwa. Popełniłem też sporo błędów, ale atakowałem jego return, wybijałem Sama z uderzenia. Bardzo się cieszę, że w końcówce nie opuściła mnie znakomita dyspozycja serwisowa, trochę się obawiałem czy utrzymam precyzyjne podania. Pragnę bardzo podziękować polskim kibicom, którzy cały czas wierzyli we mnie. Uraczyli mnie kapitalnym dopingiem. Podczas rozgrzewki odśpiewali trzy zwrotki hymnu, ciarki mnie przechodziły. Dla takich chwil chce się wstawać bladym świtem i ciężko pracować na treningu. Wiem, że następny mecz będzie jeszcze trudniejszy, ale będę walczył od pierwszej do ostatniej piłki....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta