Sojusz z Litwą, ale nie kosztem Polaków
Wciąż w relacjach polsko-litewskich drażni niezałatwiona sprawa pisowni polskich nazwisk i nazw miejscowości – mówi prezydent RP Bronisław Komorowski
Rz: Jeden z pańskich doradców powiedział mi, że Litwa zmusza pana prezydenta do „prowadzenia wobec niej polityki sprzecznej z pańskimi genami”.
Bronisław Komorowski: Nie, bo byłem, jestem i będę zwolennikiem zacieśniania współpracy polsko-litewskiej. Moje poglądy na tę sprawę wynikają nie tylko z faktu, że darzę Litwę dużą sympatią i sentymentem (moja rodzina mieszkała tam ponad 300 lat), ale głównie z tego, że w taki właśnie sposób odczytuję współczesne interesy Polski. Mam satysfakcję, iż tym poglądom dawałem wyraz już w okresie stanu wojennego, współredagując podziemne pismo „ABC. Adriatyk, Bałtyk, Morze Czarne”. Poświęcone ono było między innymi wspólnej walce z komunizmem narodów tamtego regionu.
Ale...
Ale polityka ma swoje wymogi. Względy sentymentalne czy osobiste przekonania muszą czasami schodzić na plan dalszy. Sentymenty oczywiście mogą być pomocą, ale nie mogą stanowić fundamentu polityki państwa. Dlatego, jako państwo zainteresowane dobrymi relacjami z litewskim sąsiadem, upominamy się o kwestie istotne dla polskiej mniejszości na Wileńszczyźnie. Powołujemy się przy tym na niewykonywane przez Litwę zobowiązania zapisane w traktacie polsko-litewskim z 1994 roku. Tu także nie chodzi tylko o sentymenty i emocje związane z losem naszych rodaków, ale dążenie do uczciwego zamknięcia kwestii niepotrzebnie dzielących nas z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
