W obronie dobrego samopoczucia
Nadgorliwi, a zarazem strachliwi funkcjonariusze bezbłędnie wyczuwają oczekiwania rządzących. Stąd kłopoty autora strony Antykomor.pl oraz kibiców, którzy nazwali premiera matołem – pisze publicysta
Wolność słowa to sprawa dla polityków niezbyt przyjemna. Czy może raczej – przyjemna połowicznie. A dokładnie rzecz biorąc – w tej połowie, w której sprzyja ich interesom. Korzystający z wolności słowa, zwłaszcza balansujący na granicy dobrego smaku, mogą być, w zależności od aktualnej potrzeby tej czy innej partii, przedstawicielami godnego ochrony ruchu obywatelskiej niezgody na to lub tamto albo – zasługującymi na potępienie antyspołecznymi osobnikami korzystającymi z wolności słowa w sposób „nieodpowiedzialny".
Zatrzymani za Tolę
W ostatnim czasie z wolności słowa w taki właśnie nieodpowiedzialny sposób korzystali kibice Legii (zdarzało im się zresztą już wcześniej, ale że wówczas hasła do walki z nimi nie wydał sam premier Tusk, sprawy jakoś nie nagłaśniano), którym się jeszcze upiekło, potem kibice Jagiellonii Białystok, którym się już nie upiekło, jako że ośmielili się nazwać szefa rządu „matołem", a także autor strony Antykomor.pl, któremu nie upiekło się już w żadnym stopniu, jako że nalot na jego skromne mieszkanie przeprowadziła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego powołana przecież do ścigania najpoważniejszych przestępstw. No i jeszcze kibice Wisły Płock, których najpierw zatrzymano za Tolę Donalda, ale potem wypuszczono.
Większość tych spraw odbiła się echem tak negatywnym, że ani przedstawiciele prezydenta,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta