Rewolucji raczej nie będzie
Wybuchowi niezadowolenia nie sprzyja charakter nawykłych do wyrzeczeń Białorusinów. Nie leży on także w interesie Rosji – pisze ekspert ds. wschodnich
Białoruś to kraj ludzi wytrzymałych. W każdym innym europejskim państwie w sytuacji ostrej dewaluacji waluty, braku dewiz w kantorach i na rynku międzybankowym oraz szybko rosnącej inflacji ludzie dawno wyszliby na ulice. Na Białorusi wciąż jeszcze jest spokojnie. Przywykli do życia w ciężkich warunkach Białorusini zaciskają zęby i starają się radzić sobie w miarę swoich skromnych możliwości. I tylko z tyłu głowy kołacze się pytanie, jak długo jeszcze wytrzymają nieustanne zaciskanie pasa i kiedy wyładują swą złość na władzach.
Codziennie drożej
Mińsk. Dla jednych miasto słońca, dla innych zwykły socjalistyczny moloch, jakich wiele na obszarze postradzieckim. Ale dla mnie miejsce, do którego wciąż lubię wracać. Jeden z jadących pociągiem Polaków, kiedy docieramy bez opóźnienia, wzdycha: „Daj nam Boże białoruskie koleje". Mróz, śnieg, deszcz, mgła, upał czy nawet kryzys nie wywołują żadnych perturbacji. Dojeżdżamy bez minuty spóźnienia. Tylko pociągiem jedzie dużo mniej ludzi niż zwykle i przeważają obywatele państw Unii, co wcześniej niemal się nie zdarzało.
Kantor. Z wymianą waluty problemu nie ma, ale przyjmują tylko całą kwotę. Wielkiej kolejki wprawdzie nie ma, lecz ciągle stoją niewielkie grupki oczekujące na to, aż ktoś dokona wymiany. Wtedy pierwsza osoba z czekających ma prawo wejść do kantoru i daną sumę odkupić. Oprócz dolara i euro...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta