Grać, by dawać radość
Urok „Szalonych dni muzyki” tkwi w tym, że to widz decyduje, kogo słucha. Kiedy tylko chce, może zmienić salę i wykonawcę. W weekend tak bawiło się ponad 20 tys. warszawiaków
jacek marczyński
Pierwsze spostrzeżenie, jakie nasunęło się podczas wędrówki po piętrach Teatru Wielkiego, w których urządzono cztery sale koncertowe (piąta była w namiocie ustawionym na pl. Teatralnym), dotyczy publiczności. Melomani, których co tydzień spotyka się w Filharmonii Narodowej, byli tu w zdecydowanej mniejszości. „Szalone dni muzyki" to impreza prawdziwie rodzinna i obowiązuje na niej swobodna atmosfera.
Tu nikt też nie przejmuje się, jeśli kilkuletnie dziecko zaczyna wiercić się lub tańczyć między krzesłami, gdy spodoba mu się grana melodia. Część rodziców przyprowadziła pociechy na specjalne koncerty „Smykofonii", której organizatorzy zapraszają nawet...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta