Czas na korektę kodeksu wyborczego
W dobie Internetu utrzymywanie ciszy wyborczej traci sens. Bo jak karać uczestników dyskusji na portalu, którzy w dniu wyborów nawołują do głosowania na swoich faworytów? – pyta konstytucjonalista
Wybory 9 października 2011 r. odbywały się po raz pierwszy na podstawie przepisów nowo przyjętego kodeksu zastępującego ordynacje wyborcze do krajowych ciał przedstawicielskich i Parlamentu Europejskiego, na urząd prezydenta Rzeczypospolitej oraz organów stanowiących i wykonawczych samorządu terytorialnego. Mieliśmy zatem okazję przetestować w praktyce ich funkcjonowanie.
Zebrane już doświadczenia nie są jednorodne. Niektóre regulacje kodeksowe udowodniły swą przydatność i wykazały się skutecznością, inne sprawiły zawód. Nadchodzi zatem czas, by bez presji wyborczej zastanowić się nad ewentualną ich korektą.
Dwa dni lepsze od jednego
Jeszcze przed ogłoszeniem terminu wyborów pojawiły się zarzuty co do konstytucyjności niektórych postanowień kodeksu. W szczególności dotyczyło to przewidzianej przez niego możliwości przeprowadzenia głosowania w ciągu dwu kolejnych dni, z których jeden powinien być dniem wolnym od pracy. Trybunał Konstytucyjny, wyrokując w tej sprawie, uznał ten zarzut za zasadny, ponieważ konstytucja mówi w kontekście wyborów o dniu, a nie o dniach. Uznano zatem, że chodzić tu może o jeden tylko dzień.
Jak już miałem okazję wypowiadać się na ten temat na łamach „Rzeczpospolitej", przyjęta w tym wypadku wykładnia konstytucji może być dyskusyjna, abstrahuje bowiem od jednej z podstawowych zasad...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta