Krytyka prawicowego rozumu
Trudno cokolwiek radzić komuś, kto chciałby dziś w Polsce być racjonalnym prawicowcem – poza ogólną sugestią, aby zachowywał się przyzwoicie i unikał stanu wykorzenienia
Od początku Trzeciej Rzeczpospolitej toczy się polityczna wojna karnawału z postem. I także nieomal od początku każda ze stron tej wojny aspiruje do roli tej gorszej, dyskryminowanej, krzywdzonej: prawica i lewica.
Ludzie prawicy przypominali wiele razy, że mieli do szkoły pod górkę. Ich narzekania bazowały na najprostszych obserwacjach: że rzadko kiedy instytucje towarzyszące polityce: świat biznesu, świat mediów, świat elit naukowych, kulturalnych czy artystycznych, był otwarty na prawicowe wartości i postulaty, częściej okazywał im wrogość lub w każdym razie obcość. I że ten brak symetrii nie zawsze był produktem swobodnych wyborów ludzi częściej peerelowskich korzeni transformacji.
Skargi prawicy były rzeczowe, a jednak niekiedy drażniące, zwłaszcza gdy towarzyszyły im przykłady prawicowej bylejakości, pychy i niechlujstwa. Co paradoksalne ludzie wyrazistej lewicy (tej socjalnej, ale czasem i tej liberalnej) też nie mieli przez lata poczucia, że Polska jest ich Polską. Chętnie mnożyli przykłady braku wrażliwości różnych instytucji, łącznie z mediami, na ich postulaty i postawy. Ich mniemanie, że Polska jest ciągle bardzo „prawicowa", było przesadne. Ale też trzeba przyznać, że Polacy pozostali, także w stosunku do reszty Europy, narodem zaskakująco tradycyjnym.
Kołatanie do lidera
Teraz chyba nikt nie będzie się jednak upierał, że ostatnie wybory...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta