Trzy europejskie mity
Próbujmy gry w Unii Europejskiej, szukania dla siebie najkorzystniejszych rozwiązań. I nie przywiązujmy się do niczego, do żadnych dogmatów, łącznie z euro – radzi publicysta
Od berlińskiego wystąpienia Radosława Sikorskiego jesteśmy zaganiani nawet nie do konkretnych rozwiązań. Te kryją się pod enigmatycznymi etykietkami typu „Więcej Europy". Jesteśmy zaganiani do postawy. Postawy uznania polskiej suwerenności, tradycyjnych praw i przywilejów naszego państwa za zbędny balast. Za przejaw zacofania. Jak powiedział europoseł SLD Marek Siwiec – „kołtuństwa i zaścianka" (uznałbym to za autoparodię, świadome wykpienie retoryki „postępowców" z lat 40. i 50., ale widziałem i słyszałem – polityk traktował to śmiertelnie poważnie).
Precz z przesądem!
Ci, którzy mają choć wątpliwości, są zakrzykiwani albo traktowani jak dzieci, nieświadome, co jest dla nich dobre, a co nie. Poirytowanie potężnej proeuropejskiej większości, na którą składają się PO, lewica, Palikot i mainstreamowe media, na polityków PiS można by jeszcze tłumaczyć ich konfrontacyjną reakcją: żądaniem Trybunału Stanu dla szefa MSZ czy pomysłem Marszu Niepodległości równającego kurs obecnego rządu ze stanem wojennym. Ale ludzie Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry do żądania sądzenia Sikorskiego się nie przyłączają, na marsz nie idą. A są łajani równie brutalnie.
Rzekoma debata zaczyna przypominać kanonadę mającą przycisnąć wszystkich opornych do ziemi. Tak, aby nie podnieśli nawet głów, kiedy będą zapadały decyzje.
Postawa owej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta