Deregulacja to nie mistyfikacja
Doszukiwanie się w każdym ruchu ministra sprawiedliwości wyłącznie próby zdobycia politycznego poklasku jest krzywdzące i fałszywe – z mec. Andrzejem Tomaszkiem polemizują wiceminister sprawiedliwości i radca ministra
W artykule „Deregulacja czy mistyfikacja" („Rz", 29 maja 2012 r.) mec. Andrzej Tomaszek zarzuca planom ministra sprawiedliwości ingerującym w obecny proces uzyskiwania uprawnień zawodowych adwokata lub radcy prawnego populistyczną mistyfikację tego procesu. Jak twierdzi autor, „nie ma już co otwierać, bo zawody te są otwarte". I dopowiada również, że „adwokat to nie jest zawód dla każdego". Z pewnością co do ostatniego twierdzenia nie ma wśród nas sporu, ale nie sposób zgodzić się z tym, że obecna ścieżka dojścia do zawodu adwokata i radcy jest optymalna.
Zacznijmy jednak od podstawowych kwestii. W ustawowym określeniu zasad dostępu do danego zawodu mamy do wyboru dwa punkty odniesienia. Pierwszy stanowi deregulacja. Polega ona na redukcji ograniczeń stawianych przez prawodawcę przed osobami chcącymi wykonywać dany zawód, przy zgodzie co do pozostawienia go w katalogu zawodów regulowanych. Strategia ta dotyczy w szczególności zawodów zaufania publicznego. Redukcja kosztów wejścia do zawodu może obejmować różne obszary ograniczeń (finansowe, czasowe itp.). Druga strategia to dereglamentacja. W przeciwieństwie do deregulacji ta polega na wyłączeniu danego zawodu z katalogu zawodów regulowanych. Całkowita rezygnacja...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta