Lista białoruska sama się nie zgubiła
Niemożliwe, żeby jakiemuś badaczowi przez przypadek udało się odnaleźć listę białoruską w powszechnie dostępnych archiwach – twierdzi historyk w rozmowie z Piotrem Zychowiczem
Krzysztof Jasiewicz
Rz: Czytał pan profesor wczoraj artykuł „Lista Stalina"?
Czytałem ze zdumieniem i rosnącym wzburzeniem. Dziennikarze „Gazety Wyborczej" wykazali się wręcz nieprawdopodobną dezynwolturą i brakiem wiedzy.
Twierdzili, że odkryli katyńską listę białoruską.
To nie jest żadna katyńska lista białoruska. To rzekome sensacyjne odkrycie to zwykła nieprawda. Dokument, który dziennikarze dostali w Moskwie, to spis Polaków sporządzony przez wojska konwojowe NKWD stacjonujące na Białorusi. Jest to spis znany nam od dawna. Już na początku lat 90. dokument ten w postsowieckich archiwach odnalazł Aleksander Gurjanow ze Stowarzyszenia Memoriał. Jego kopia znajduje się między innymi w warszawskim Ośrodku Karta, nazwiska osób widniejących na liście znalazły się w sporządzonym przez tę instytucję „Indeksie represjonowanych".
Co to za ludzie?
To więźniowie, którzy w roku 1940 byli osadzeni w więzieniach na terenie sowieckiej Białorusi i byli konwojowani w więźniarkach przez NKWD. Przenoszono ich do innych aresztów, przewożono na przesłuchania w innych miastach, zsyłano do łagrów czy wieziono na egzekucję. Na tej liście zawierającej 1996 nazwisk znajdują się więc bardzo różni ludzie. Wielu z nich przeżyło pobyt w sowieckich więzieniach. To nie jest lista, której...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta