Pluralistyczne wodogłowie
Małpia złośliwość
Pluralistyczne wodogłowie
Krzysztof Czabański
Nie tylko politycy są miłośnikami własnych słów. Kiedy oglądam telewizję albo przeglądam gazety, odnoszę często wrażenie, że koledzy dziennikarze popadli w samouwielbienie.
Najprostszym sposobem, żeby zapewnić sobie przewagę nad zaproszonymi do telewizji gośćmi jest montaż nakręconego programu. Dam przykład z ostatnich tygodni. Brałem udział wraz z kilkoma jeszcze osobami, w audycji poświęconej lustracji wśród dziennikarzy. Prowadzący program (o nazwie "Tok-szok") Jacek Żakowski i Piotr Najsztub nie szczędzili czasu dla omówienia tej kontrowersyjnej dla niektórych kwestii. I, jak to w takiej rozmowie bywa, dużo ględziliśmy, mówiliśmy nie na temat, wtrącaliśmy uwagi o sprawach marginalnych, a przy okazji udało nam się też nieco powiedzieć o meritum zagadnienia. Redaktorzy, co chwalebne, postanowili oszczędzić widza, wybrali z dyskusji fragmenty wypowiedzi i zmontowali program. A wielu dziennikarzy i wiele redakcji niestety używa tego sposobu na dowiedzenie, że ich pogląd jest słuszny, że oni mają rację, że -- jak we wspomnianej audycji telewizyjnej -- lustracja jest be, Żakowski i Najsztub cacy, a zwolennicy lustracji, to nie potrafiące się wysłowić głąby.
Leniwi wyznawcy
Porażeni miłością do siebie samych i swoich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta