Z obrazem iść do łóżka
Z obrazem iść do łóżka
Z prof. Krzysztofem Pomianem rozmawia Krzysztof Masłoń
Dlaczego zwiedzając muzea szukamy tych akurat obrazów czy rzeźb, które znamy? Pozostajemy natomiast często obojętni wobec obiektów, które widzimy po raz pierwszy. Wygląda na to, że nie chcemy poszerzać naszej wiedzy, a tylko potwierdzamy to, co wiemy. Z czego to wynika?
Po pierwsze, co to znaczy: znamy? Tłumy turystów tłoczących się w Luwrze znają Monę Lisę z reprodukcji, legend, różnych wariacji powstałych na kanwie tego obrazu, np. Andy Warhola, i z domalowywanych jej w książkach wąsów czy brody. Większość -- i to znaczna -- widzi jednak po raz pierwszy pra w dz i w ą Monę Lisę. Idąc do muzeum, zwykle znamy przedmioty, które się tam znajdują, tyle że w innej postaci. Czymś innym jest z na ć Monę Lisę z reprodukcji czy Nike z Samotraki z fotografii, aczymś innym z o ba czyć Nike, stojąc u stóp schodów w Luwrze, czy Monę Lisę, stojąc przed nią oko w oko. W tym drugim przypadku przedmiotem postrzeżenia jest samo dzieło, w tym pierwszym -- przedstawienie dzieła, które nie jest samym dziełem, choć daje o nim jakieś pojęcie. Po drugie, wbrew temu, co się powszechnie uważa, odbiór dzieł sztuki w ogólności, a zwłaszcza dzieł malarskich, nie jest bynajmniej łatwy. Na jeden obraz w muzeum ludzie patrzą 30 sekund, może...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta