In vitro, czyli wielka mistyfikacja
Nikt z przeciwników zapłodnienia pozaustrojowego nigdy nie atakował dzieci – pisze publicysta
Poważna debata na temat zapłodnienia pozaustrojowego metodą in vitro jest w Polsce niemożliwa. A powodem wcale nie są fundamentalistycznie nastawieni katolicy (od jakiegoś czasu określani w Polsce mianem talibów lub katoli), ale zwolennicy tej metody, którzy posługują się kłamstwem, insynuacją i emocjami, budując świat wielkiej mistyfikacji, w której rozmowa o faktach staje się niemożliwa.
I nie ma co udawać, że jest to strategia przypadkowa. Ona wynika ze świadomości, że w sporze na fakty zwolennicy zapłodnienia pozaustrojowego muszą przegrać. Dlatego sięgają po kłamstwa (można je też określić mitami), które mają przesłonić trudną dla nich rzeczywistość. Niedawna okładka tygodnika „Newsweek" doskonale podsumowuje wszystkie te mity.
Kto nienawidzi dzieci?
Pierwszym i najbardziej skandalicznym mitem, jakim nieustannie posługują się zwolennicy metody in vitro, jest budowanie w opinii publicznej przekonania, że sprzeciw wobec tej metody oznacza wrogość wobec dzieci nią poczętych. Tomasz Lis, który na okładce zadał pytanie: „Dlaczego nasza prawica nienawidzi dzieci z probówki", nie był pierwszym,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta