My z Wokulskiego
Nie przyjmujemy do wiadomości faktu, że Wokulski zginął śmiercią samobójczą. A przecież powieść Prusa jest tak naprawdę o tym, że Wokulski żadnej przyszłości nie miał i mieć nie mógł
Co by powiedział Bolesław Prus, gdyby się dowiedział, że imieniem bohatera „Lalki" (1887–1890), najbardziej niezwykłej i najmniej zrozumianej polskiej powieści, nazwano niejeden sklep, centrum handlowe, fundację wspierania przedsiębiorczości, a nawet, nie wiedzieć czemu, pociąg relacji Warszawa–Łódź Fabryczna? Przecież jeśli kogokolwiek spośród bohaterów powieści miał na myśli autor, nadając jej ten niezwykły tytuł, to z pewnością nie Izabelę Łęcką, lecz Stanisława Wokulskiego (pisał o tym przed laty zmarły przedwcześnie krytyk Jan Walc).
Zapewne potrzebujemy bohaterów pozytywnych, w końcu mamy ich tak niewielu, a już szczególnie tych, którzy zamiast zginąć na barykadzie, dorobiliby się majątku. Może dlatego, tak jak poczciwy Rzecki, nie przyjmujemy do wiadomości oczywistego przecież i całkowicie zgodnego z ogólną wymową powieści faktu, że Wokulski zginął śmiercią samobójczą. W „Lalce" występuje z imienia i nazwiska ponad sto postaci, lecz nie ma wśród nich dosłownie nikogo, kogo moglibyśmy z czystym sumieniem nazwać bohaterem pozytywnym. Nawet „stary subiekt" – w rzeczywistości starszy od Wokulskiego zaledwie o kilka lat – jest poczciwym idiotą. Wokulski z kolei aż do 1877 roku, czyli do wojny rosyjsko-tureckiej, wiedzie żywot typowy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta