Jestem śledzony. Dzień i noc
George Orwell już wiele lat temu przewidział, jak bardzo będziemy podglądani i śledzeni. Z tym że nie czyni tego totalitarny reżim. Sami na to pozwalamy
Kiedy siadałem do pisania artykułu o tym, kto i jak nas śledzi, poprosiłem znajomego, by wysłał mi link do tekstu z „New York Timesa", w którym opisywano, jak sieci handlowe – przyglądając się zachowaniom klientek – wykrywają, która kobieta jest w ciąży. Po chwili artykuł z dopiskiem „tam jest coś o kobietach w ciąży" wylądował w mojej skrzynce mailowej. Równolegle z nim pojawił się podsunięty przez Google link pod hasłem: „w ciąży". W ciągu ułamku sekundy 12 firm wyśledziło, że mogę być w ciąży i zaoferowało mi: ekologiczną żywność (bezpłatna dostawa), opiekę nade mną, kiedy jestem przy nadziei, badanie mojego płodu, żel położniczy (łagodny!), opiekunki do dziecka, „ogromny wybór" kalendarzy ciążowych, nowe wkładki Discreet (pewna ochrona i świeżość), leki na koncentrację u dzieci oraz coś na przyszłość – zjeżdżalnię ogrodową (w czterech kolorach). Była też oferta pralki oraz kredytu na wszelkie te dobra.
Google zatroszczył się o wszystko. Taktownie nie zaproponował tylko kliniki przerywania ciąży, choć domyślam się, że gdybym otwierał skrzynkę w Holandii, to pewnie i tej oferty by nie zabrakło.
Gdy otworzyłem stronę internetową, dopadło mnie kilkanaście innych programów, które chcą się dowiedzieć, co czytam i oglądam, ile czasu i jak aktywnie go spędzam na której stronie. Według jednego z badań przeprowadzonych w Hiszpanii prawie 20 procent ruchu na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta