Apogeum sklepowej wojny
handel | Klienci chcą kupować tanio, dlatego sklepy w pogoni za niskimi cenami coraz mniej się od siebie różnią
Kilka lat temu na rynku obowiązywał twardy podział na hipermarkety, supermarkety, dyskonty i całą resztę. W międzyczasie wyodrębniła się jeszcze grupa delikatesów, oferujących lepszy wystrój wnętrz, więcej produktów z wyższej półki oraz sklepy convenience, czyli niewielkie, otwarte do późna sklepy osiedlowe, jak np. Żabka.
Jednak kryzys – najpierw z 2008 r., a teraz jego kolejna fala – większość strategii wywrócił do góry nogami. Zresztą dla klienta i tak branżowe nazwy nic nie znaczyły – każdy duży samoobsługowy sklep nazywany jest zazwyczaj supermarketem.
Jednak różnice między formatami były istotne – dyskonty sprzedawały głównie tanie towary pod markami własnymi. W hipermarketach ich oferta też była spora, jednak w kilku rangach: od najtańszych, co za tym idzie gorszej jakości, po nieustępujące drogim odpowiednikom.
Dodatkowo miały spory wybór towarów kojarzonych z delikatesami, czyli drogich czekolad, oliw czy owoców morza. Gdzieś pomiędzy były supermarkety,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta