Mordercze lato 1862
Gdyby powstanie styczniowe wybuchło pół roku wcześniej, Polska miałaby z niego więcej pożytku
W 1862 roku Rosja przeżywała ciężkie chwile. Polityka kija i marchewki, stosowana przez cara Aleksandra II, przynosiła skutki przeciwne do zamierzonych. W kraju było niespokojnie. Chłopom nie wystarczyło zniesienie poddaństwa, domagali się ziemi. Inteligentom marzyły się konstytucja, bezstronne sądy, bezzębna cenzura i szkolnictwo na europejskim poziomie. W Petersburgu i innych miastach imperium wybuchały tajemnicze pożary. Wielu ludzi wierzyło, że są one wzniecane przez spiskowców-rewolucjonistów. Inni twierdzili, że nieuchwytni podpalacze działają na zlecenie władzy, która szuka pretekstu do ogłoszenia stanu wojennego (w marionetkowym Królestwie Polskim wprowadzono go już w październiku ubiegłego roku).
Armia, upokorzona klęską w wojnie krymskiej, nie bardzo jednak nadawała się do takich operacji. Nastroje w garnizonach były złe, młodsza część korpusu oficerskiego ulegała wpływom „wywrotowej" filozofii Mikołaja Czernyszewskiego. Za mury koszar docierały nielegalne wydawnictwa, zwłaszcza „Kołokoł". Pismo, redagowane w Londynie przez Aleksandra Hercena, w czambuł potępiało porządki panujące w Rosji. Prawdziwą kuźnią opozycjonistów stała się Akademia Sztabu Generalnego w Petersburgu. Jarosław Dąbrowski, na wpół zrusyfikowany szlachcic z Żytomierza,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta